Obserwatorzy

piątek, 1 czerwca 2012

taki sobie post...o rudych zmianch

Witajcie!

Tak jak pisałam Panie moje, już minął nam tydzień wspólnego mieszkania, ba nawet jutro miną dwa!  To okres pełen zmian, wydatków i zaskoczeń, nawet tych wobec siebie samych.... Gdy planowaliśmy zamieszkanie razem nie sądziłam że to będzie takie zamieszanie :) Mówię Wam pełne manewry....życiowe!

Te dwa tygodnie nauczyły mnie już odpowiedzialności za Nasz wspólny dom.... obiadki, kanapeczki do pracy, ale i mycie kibla i wściekanie się na Bartka gdy zapapra zlew po goleniu, albo gdy odkłada papier toaletowy nie tam gdzie być powinien...... Dwa tygodnie pełne swobody ale i poczucia obowiązku.... Nawet teraz siedzę i czekam aż mój mężczyzna wróci z pracy, by podać mu obiadek.... 

Życie na własny rachunek uczy oszczędności , teraz myślę gdy jestem na zakupach co pakuje do koszyka...

Relacje z rodzicami też uległy diametralnej zmianie, zwłaszcza z mamą- między nami dochodziło do ciągłych spięć... a teraz? Jest naprawdę fajna relacja między nami, możemy pogadać o wszystkim bez spinania się. Bardzo kocham ją :) Tak samo jak bardzo kocham tatę :) No i nawet kontakt z moim bratem który jest o 6 lat młodszy jest zupełnie inny...

A wspólne życie? Wiecie co mi uświadomiło ? Nawet gdy wydaje Ci się że znasz swojego faceta bardzo dobrze to po zamieszkaniu razem Twoje przekonanie staje się tylko wspomnieniem, od 2 tyg uczymy się siebie na wzajem na nowo, On się wkurza że nie wstaję rano tak by wypić razem kawę a ja bo robi bałagan....itd 
Ale mimo to jest pięknie!!
Warto zacisnąć zęby i powiedzieć sobie damy radę.......chyba wystarczy bardzo chcieć :)
A my chcieliśmy bardzo....

Ech.... jestem szczęśliwa :)

Swoją drogą ciekawe czy to kochanie przeczytasz??? :*


Całuje!

PS : Gdy się kocha ....cała reszta to blade tło.....



7 komentarzy:

  1. Fajny blog :)
    Powodzenia w pisaniu.
    Obserwuję i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana czytając tego posta sama sobie przypomniałam jak zamieszkałam razem z moim już obecnym mężem. Jego skarpetki na podłodze doprowadzały mnie do szału ale i tak odnosiłam je do kosza z wielka radością i rozczuleniem. Mieszkamy razem już 6 lat i czasami mam go ochotę udusić ale gdy go nie ma to brakuje mi tych skarpet do odniesienia :) Cieszę się że jesteś szczęśliwa !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jesteś :)) Pieknie to napisałaś :))
    Do twarzy ci w tych okularach, fajna fotka:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja juz z moim narzeczonym mieszkamy sami 5 lat prawie :) i do wszystkiego trzeba sie przyzwyczaic... na poczatku to jest jak ,,zabawa w dom' ani sie obejzymy a juz to nie jest tylko zabawa a wspolne zycie... :) mimo wszystko nie chcialabym mieszkac z powrotem wspolnie z rodzicami bo relacje troche sie wtedy psuja... a teraz? cod, miod i malina :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahh jakie to piękne <3
    Cieszymy się Twoim szczęściem ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczna z Ciebie dziewczyna:) też chciałabym się już wyprowadzić od rodziców:) obserwujemy? ja już dodałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. miło było mi przeczytać tą notkę bo ja właśnie mam dwie noce za soba w nowym mieszkaniu wspólnie z moim mężczyzną :) więc witaj w klubie! :D remontujemy prawie od miesiąca jak robotnicy na budowie, wszystko robimy sami... życze powodzenia w nowym wspólnym życiu!!! :):*

    OdpowiedzUsuń